Tęsknota w czasach kryzysu

Na początek parę słów o mnie. Jestem KIMŚ. Mieszkam w TVN-ie gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. Nic dziwnego. Bo po takim czasie każdy by się stęsknił, nieprawdaż?

Jednak słodki czas leniuchowania, dbania o opaleniznę, dobre samopoczucie i ogólnego – jak to mówią na południu Unii – dolce far niente minął. W związku z czym, pełen świeżych sił i niespożytej energii przystępuje do swojej ulubionej czynności – czyli jakby ktoś zapomniał – czujnego (acz cynicznego) obserwowania rzeczywistości, jako takiej.

A popsuła się nam ta rzeczywistość, oj popsuła. W świście spadającej złotówki, dziurawiejącego budżetu i ogólnego zgrzytania zębami humor poprawia się wyłącznie pesymistom. Jak zawsze zresztą, kiedy mają okazję powiedzieć „a nie mówiłem”, co, zważywszy na prapolski zwyczaj przepowiadania wszystkich nieszczęść świata naraz, zdarza im się regularnie. Co, jeśli się zastanowić też jest jakimś sposobem na życie. Na szczęście tutaj wkracza historia, która uczy nas dwóch rzeczy.

Po pierwsze. że jeszcze nigdy nikogo nigdy nie nauczyła i po drugie: że nie ma takiej sytuacji której nie można pogorszyć, ani takiego metaforycznego bagna, w które – metaforycznie rzecz biorąc - nie można wdepnąć głębiej. Co oznacza, że trzeba się cieszyć tym, co mamy, bo jak nam to zabiorą to cieszyć się będzie dużo trudniej.

Czego (cieszenia, nie zabierania) sobie i Wam życzę.

P.S Nie pytam czy tęskniliście, bo wiem, że tak.

P.P.S Bo tęskniliście?

Autor: K.T.O.Ś / Źródło: TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości