Rozterki garderobiano - komunikacyjne

A początek parę słów o mnie. Jestem kimś. Mieszkam w TVN-ie, gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. To znaczy patrzyli, bo ostatnio staram się za bardzo nie rzucać w oczy. Albowiem niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem, nieszczęścia chodzą parami a co ma wisieć nie utonie. Jakby za przeproszeniem to jakaś różnica była.

Ale nie traćmy ducha!

W końcu przecież nie jest tak źle. Na skali zagrożeń obecnej sytuacji nie dałbym więcej jak piętnaście punktów. Inna rzecz, że jest to skala siedmiopunktowa.

Ale na razie nie panikuje. Znalazłem sobie małą przytulną komórkę, zgromadziłem zapas pożywienia i napojów oraz ćwiczę się w ograniczeniu oddychania do niezbędnego minimum albowiem nie od dziś wiadomo, że ściany mają uszy. Nie od rzeczy okazała się też kupiona okazyjnie kolekcja peruk, sztucznego zarostu oraz ciemnych okularów. To dzięki nim codzienne wyprawy do toalety stają się nieco mniej ryzykowne.

W tej chwili nie wiem jeszcze jak rozwiązać problem nowej garderoby. A od kiedy złamały mi się skarpetki a ostatnia koszulka zaczęła się łuszczyć, staje się on coraz bardziej palący… Pytacie jak się w to wpakowałem?

Szczerze mówiąc wędrując nocami po korytarzach najlepszej ze stacji (metodą partyzancką – od węgła do węgła, a gdzie się da to kanałami) sam sobie zadaje to pytanie.

I szczerze mówiąc do końca nie wiem.

No bo w końcu każdemu się może zdarzyć, że rozmawiając przez telefon zajedzie komuś drogę. No bo skąd mogłem wiedzieć że za mną jedzie Braciak?

Autor: K.T.O.Ś / Źródło: TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości