Exegi monumentum aere perennius czyli o poszukiwaniu natchnienia. Jako takiego

Ktoś
Ktoś

Na początek parę słów o mnie. Jestem Kimś. Mieszkam w TVN-ie, gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. To pewnie przez moją wrodzoną przystojność, za którą – tak na marginesie – nie wymagam nagrody. No chyba że się upieracie.

Ale dość czczego gadania! Za oknem wiosna w pełni, lato tuż tuż - a to, jak podpowiada mi wieloletnie doświadczenie czujnego (acz cynicznego) obserwatora rzeczywistości oraz ramówka TVN-u, oznacza że już wkrótce będzie lato i nierozerwalnie z nim związane oceany wolnego czasu. Oznacza to, że natychmiast muszę sobie znaleźć zajęcie, albowiem w przeciwnym wypadku mógłbym stać się lekko nienormalny. Tego przecież byśmy nie chcieli.

Na szczęście dla nas wszystkich, przesiadujący ostatnio u Bubu na kanapie Rojek z Passentówną podsunęli mi pomysł i już od zaraz zaczynam karierę autora tekstów piosenek, czyli tekściarza.

Realizacje swojego nowego życiowego celu rozpocząłem – jak to ja – bardzo metodycznie, od oglądania siebie w lustrze mianowicie. Na skutek czego zrobiło mi się błogo. A potem pomyślałem o tym jak wielu ludzi nie widzi mnie w tym momencie. I od razu zrobiło mi się smutno.

Osiągnąwszy w ten sposób charakterystyczny dla nas, wielkich poetów, stan emocjonalnego rozchwiania wpadłem w trans i rozpocząłem proces twórczy.

Niestety efektem wyżej wzmiankowanego stanu okazała się wyłącznie piosenka „Bum tralala skacze fala, po głębinie statek płynie”, która – z jakiś przyczyn – nie wydała się satysfakcjonującą (i w dodatku znajoma).

Dlatego zrobiłem to, co każdy prawdziwy Polak (nawet taki z brodą) zrobiłby na moim miejscu: sięgnąłem po natchnienie w stanie płynnym. I to w dużej ilości. I kiedy już opróżniłem wszystkie butelki, buteleczki, butelczyny i buteliszcza zrozumiałem, że jedno osiągnąłem na pewno.

Kaca mianowicie. Do zobaczenia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości