Satis est satius, czyli aleluja i do przodu

Ktoś
Ktoś
Na początku kilka słów o mnie. Jestem Kimś. Mieszkam w TVN-ie, gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. Zresztą ogólnie, zauważyłem, że moje pojawienie się generalnie budzi żywe reakcje tłumu. Przy czym – z dumą zaznaczam – że niektórych elementów wyżej wzmiankowanej reakcji nie da się znaleźć nawet w najnowszym słowniku wulgaryzmów, co tylko potwierdza, że są dziedziny, w których ludzka pomysłowość nie wyczerpie się nigdy.

I bardzo dobrze. W końcu miło jest wiedzieć, że jest się elementem gatunku nader innowacyjnego, nawet jeżeli to dziwnie okazuje. Na przykład wstrzykując sobie broń biologiczną grupy A w różne części ciała. Albo wycinając sobie kluczowe fragmenty rozlicznych organów. Albo wypisując różne o różnych ludziach. Szczególnie o Węgrowskiej.

A wszystko to w imię osiągnięcia tak zwanej doskonałości.

A przecież nie od dziś wiadomo, że człowieka wprawdzie szanuje się za jego zalety, ale lubi wyłącznie za wady. Ja podobno jestem bardzo lubiany. I chcę, żeby tak zostało. Dlatego publicznie oświadczam, że od dziś przestaję dążyć do doskonałości. Jak doskonałość chce, to może sobie dążyć za mną. Co – po pewnym zastanowieniu – wydaje mi się dużo zabawniejsze.

Autor: K.T.O.Ś

podziel się:

Pozostałe wiadomości